Dzień grecko-podhalański / koncert główny | ŚWIĘTO DZIECI GÓR 2025
25 lipca 2025
-
85 zdjęć
Piątek jest dniem pokoju, jak ogłaszają ciocia Hanka i wujek Patryk. Pokój, słowo, które od samego początku tkwi w samym sercu Festiwalu, bo w jego motcie: „Dziecięca przyjaźń buduje pokój świata dorosłych”.
A wśród gości dzisiejszego koncertu, przybywający w pokoju: Dariusz Gawęda Pierwszy Zastępca Dyrektora Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego z małżonką. Starosta Powiatu Tatrzańskiego Andrzej Skupień również z małżonką, Joanna Staszak, Naczelnik Wydziału Kultury i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Zakopane, oraz jej prawa ręka, Katarzyna Stachoń-Tylka.A na scenie: konik, wózek z dwójką dzieci, dalej dziewczynka z lalką, dziewczynka z taczkami, a w nich lalka i konik mały na kółkach, i koszyczki.
Dwie grupy wadzą się przyśpiewkami. Kto piękniej śpiewa, kto głośniej. Widać napięcie i wiadomo, że jak się zejdą dwie wadzące się grupy z różnych części wioski, na śpiewie się nie skończy. Gronianie i Leśniczanie wzywają się nawzajem na pojedynek, czyli tak naprawdę zawody składające się z wielu dyscyplin. Kto wygra? Odkładane w koszyczkach patyki wskażą zwycięzcę.
Zaczyna się od „Króla i wojoka”, kto pierwszy będzie królem, każdy chce, to trzeba wyliczyć. Ci z prawej zaczynają dialog:
- Królu, królu dej wojoka!
- Jakiego?
- Mocnego!
- Kto nim jest?
Tu pada imię dziewczyny lub chłopaka, który teraz próbuje przerwać łańcuch splecionych dłoni w wybranym przez siebie miejscu. Jak mu się nie uda – zostaje jako ten jeniec. Jak mu się uda – zabiera jakiegoś jeńca ze sobą. Patyki za każdego jeńca lądują w koszykach…
I już dwóch chłopaków z dwóch grup zaplatają palce, kto kogo przeciągnie. Dwóch następnych w kucki: kto kogo przepchnie? Kolejne patyki-punkty lądują w koszykach.
Teraz dyscyplina dla dziewcząt. Każda z nich trzyma postawioną laskę, na hasło puszczają swoją i biegną do tej drugiej. Która upuści, która nie chwyci? Patyk wędruje do przeciwnej drużyny.
Znów dziewczęta, ale inne - przeciągają linę… A który z chłopaków dłużej utrzyma laskę na palcu? Laska zaczepiona krzywizną za drugą laskę – która dziewczyna będzie silniejsza w ich przeciąganiu? Który koszyk bardziej pełen patyczków. Wreszcie ostatnia zabawa: jeden baron, drugi owca. Kierujący zabawą wywołuje jedno z nich, a oni muszą chwycić laskę zanim upadnie.
Mój Boże! Tak niewiele trzeba było kiedyś, żeby się dobrze bawić! Żeby sprawdzić siłę, refleks, a nawet inteligencję. Tak niewiele trzeba było! Co poszło nie tak?
Trudno się też oprzeć wrażeniu, że w tym chyba najbardziej obfitym w zabawy programie, dzieci z ZAWATERNIKA są naprawdę naturalne. One – tak jak od początku chciała Rada Artystyczna nie udają, nie grają. One się znakomicie bawią. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wynik końcowy po przeliczeniu patyków w koszyku nie był oczywisty od początku i mógł się okazać zupełnie inny. Jakby powiedział Józek Broda: „Brawo, brawo, brawo!”
Wreszcie zabawa, przy której trudno się nie uśmiechnąć. No bo ktoś przecież przegrał, ktoś wygrał. Kto przegrał – wyznacza chłopaka, który staje tyłem do wygranych. Wygrani: głaszczą się po głowie, składają ręce jak do modlitwy, udają dłubanie w nosie i pytają ile razy chłopak to zrobił. A on w nieświadomości swojej odpowiada: Wychodzi, że się nie modli, ale za to nie obce mu jest dłubanie w nosie.
Muzyka przychodzi, zagra, jak zaśpiewają wszyscy razem. Śpiewają i tańczą. Razem. Bo jak mówi tytuł programu: „Toniec nos godzi”. A przecież na Podhalu taniec wszędzie taki sam, jest we krwi tych dzieci. I jak w pierwszy dzień skry idą spod kierpców.
Gdy tańczą wszystkie dziewczęta, chłopcy bawią się w łapki. W ogóle na scenie cały czas coś się dzieje, nawet, gdy w środku jest taniec, na obrzeżach nikt nie jest bezczynny.
Na koniec grupy żegnają się śpiewem i przyjacielskim gestem. Żegnają się w pokoju.
Wiatry piątkowe niosą nas w stronę dokładnie przeciwną niż niosły Dedala z Ikarem, bo na Kretę.
Ciocia Hanka opowiada poruszającą historię o twórcy zespołu, który spod góry Psiloritis wyjechał do miejscowości Chania, gdzie znalazł miłość, osiadł, ale o miejscu pochodzenia, o swoich korzeniach nie zapomniał. Stworzył zespół i nazwał go PSILORITIS. A jego zespół to cała wielka rodzina.
Dziewczęta i chłopcy witają nas międzynarodowym, czy może raczej międzyludzkim gestem pokoju i przyjaźni, czyli… No machają do nas po prostu. I już w szeregu, pięknie ubrani, kroki spokojne, a grupa staje się tłem do solowego tańca, najpierw pięknej dziewczyny, za chwilę chłopca popisującego się swoją sprawnością. Chłopak wraca do szeregu. Zbliżają się do nas dziewczęta. Chłopcy z tyłu zamarli, jakby nie chcieli choćby ruchem odwrócić uwagi od piękna koleżanek, dostojeństwa w ich ruchach. Ale już czas na chłopaków. Tu już mniej dostojeństwa, więcej energii, siły w skokach, uderzeniach obcasami o scenę. Noże za pasem… I znów tylko jedna dziewczyna na tle całej grupy. Delikatnie, z dłońmi w górze… cykl się powtarza.
Następny taniec – sami chłopcy, połączeni splecionymi ramionami. Tym razem dziewczęta w bezruchu. Czas wyłącznie dla wojowników. Ale już po chwili – pary. Trochę jak w menuecie. Odejście, podejście, wspólny obrót, odejście. Zbliżenie, chwytają się za ręce, obrót, znów w dystansie, ale już chłopcy gestem przywołują dziewczęta… Dochodzą do grupy te, które nie miały pary. Machając, schodzą ze sceny.
Ciocia i wujek wtaczają wózek pełen baranków i jednego chłopca z ZAWATERNIKA, Maćka. ZAWATERNIK wraca w strojach świątecznych. Piękne spódnice, gorsety świecące cekinami, korale. Chłopaki w szerokich pasach, portkach z parzenicami, kapeluszach z muszelkami, jeden z piórkiem. Muzyka zwalnia, przyspiesza. Popisy par w środku, po bokach mniejsi próbują naśladować, najmniejsi bawią się zabawkami znanymi z poprzedniej ich bytności na scenie.
A wracający na scenę Kreteńczycy przenoszą nas w zupełnie inną rzeczywistość. Muzyki, której nie trzeba wiele. Dwa znakomicie wykorzystane instrumenty: lira i laouto.
Usłyszymy ich jeszcze raz wieczorem, na dziedzińcu SOKOŁA, na koncercie „Muzyka Świata”.
Kamil Cyganik