Międzywojewódzki Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych

Folklor Teatr
Idea Międzywojewódzkich Sejmików Wiejskich Teatrów zrodziła się w 1984 roku w związku z zainicjowaniem przez Towarzystwo Kultury Teatralnej ogólnopolskich przeglądów w Tarnogrodzie. Warto jednak wspomnieć, że już osiem lat wcześniej utworzone po reformie administracyjnej E. Gierka województwo nowosądeckie organizowało przeglądy teatrów regionalnych w Czarnym Dunajcu oraz amatorskich w Limanowej, Nowym Sączu i Krynicy. Zważywszy na bogactwo kulturowe polskich Karpat była to znakomita forma inspiracji i integracji teatrów Sądecczyzny. Natomiast pierwszy oficjalny Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych miał miejsce we wspomnianym Czarnym Dunajcu. Sejmikowało aż czternaście zespołów, z których trzy otrzymały nominację na sejmik w Tarnogrodzie. Były to zespoły Ziemi Sądeckiej - znakomity Amatorski Zespół Teatralny z Podłopienia, Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Spiszacy” z Łapsz Niżnych oraz „Budorze” z Zakopanego.
W rok później sejmikowano teatralnie w Nowym Sączu. I chociaż o nominację do Tarnogrodu starały się zespoły teatralne z siedmiu województw, to bezkonkurencyjne znowu były teatry sądeckie. Przede wszystkim furorę zrobił Zespół Teatralny ze Skomielnej Białej, który przygotował spektakl pt. Swaty Eugenii Dominik. Teatr ten mógłby być symbolem ruchu teatralnego na polskiej wsi. Powstał w 1933 roku, założony przez milkliwego, acz wymagającego społecznika i reżysera - Franciszka Macioła, który na „posiady” z komisją artystyczną zwykł przychodzić z wiejską kiełbasą i flaszką gorzałki. Słuchał uważnie, nie odzywał się w ogóle, a na końcu mówił „dziękuję” i wychodził. Poczęstunku, jaki zostawiał, nigdy nie zauważał. Komisja ten gest Macioła przyjmowała wręcz jako swoisty oryginalny rytuał. Bardzo dobre przedstawienie przygotował również Amatorski Zespół Teatralny z Podłopienia, gdzie teatralnikom harnasiowali Danuta Głąbińska i Ignacy Kęska, a był to Kwartet dworcowy według Jarosława Abramowa. Niestety, była to gwiazda, która błyszczała tylko dwa sezony. A była to konwencja, która wnosiła do teatru wiejskiego zupełnie nowe wartości artystyczne i treściowe. Dopiero po latach podobne próby inicjowały inne teatry. Nurt teatru obrzędowego reprezentował na II Sejmiku w Tarnogrodzie Amatorski Zespół Teatralny z Nawojowej, który pod kierownictwem Antoniego Kiełbusa przygotował widowisko pt. Międlenie lnu w Nawojowej. Był to świetnie zapowiadający się teatr, co udowodnił również świetną inscenizacją Diabła na Podhalu, przełożoną na gwarę i realia lachowskie. Potem zniknął z firmamentu, ale - przepraszam, że uprzedzam fakty - wrócił do niegdysiejszej formy po prawie dwudziestu latach.

III nowosądecki Sejmik zapowiadał pewien regres teatru dramatycznego, a równocześnie nie przewidywał rozwoju teatru obrzędowego. Trudności repertuarowe wciąż dawały się we znaki, a wzorcowe scenariusze widowisk obrzędowych zaczęły powstawać dopiero w latach 90. W spotkaniu wzięło udział sześć teatrów z trzech województw. Sądecczyznę w Tarnogrodzie reprezentował kabaret „Zgaga II” z Łużnej ze spektaklem Minuta ciszy, przygotowanym pod kierownictwem Henryka Waląga, a także Teatr Regionalny im. Józefa Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej z widowiskiem obrzędowym Gody. Jeśli kabaret z Łużnej okazał się gwiazdą jednego sezonu, tak bukowianie rychło stali się zjawiskiem w ruchu teatralnym na Ziemi Sądeckiej. O tym teatrze jeszcze wiele razy przyjdzie nam mówić i śpiewać pieśni.

Eksportowa grupa z IV sądeckiego Sejmiku okazała się być nie-zwykle zróżnicowana i interesująca. Przede wszystkim znakomitą grą aktorską zachwycał Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Zakopanego, który po latach powtórzył adaptowaną przez Gut-Stapińską na gwarę góralską komedię Moliera - Lekarza mimo woli. Do Tarnogrodu nominowano: dostojne, godne widowisko pt. U naszygo jegomości, które przygotowali „Gdowianie” z Gdowa, składając scenariusz z wygrzebanych w starych księgach i kronikach obrzędów i pieśni towarzyszących zakończeniu żniw na polach pana dziedzica. Było to wydarzenie artystyczne Sejmiku w 1987 roku przez niecodzienny i świetnie przygotowany temat oraz kolorowy, żywiołowy folklor krakowski.
Trzeba przyznać, że równie interesujące przedstawienie obrzędowe pt. Chrzciny pokazał Teatr Ludowo-Obrzędowy z Ryczówka (województwo katowickie). Helena Garus dokonała tytanicznej pracy etnograficznej, zbierając ogromną ilość zabobonów i zwyczajów związanych z połogiem, piastowaniem niemowlęcia i chrzcinami. Wesele górali od Żywca przygotował Teatr Ludowy “Gronicki” z Milówki. Wszystkie zespoły nominowane wówczas do Tarnogrodu reprezentowały wysoki poziom artystyczny, naturalną i bezbłędną grę aktorów, świetną oprawę muzyczną.

Uczestników V Sejmiku podejmowała w gościnie Mszana Dolna. Padł wówczas jeden z rekordów sejmikowych. W przeglądzie wzięło udział dziesięć zespołów teatralnych z ośmiu województw. Zjawiskiem artystycznym był Dziecięcy Zespół Regionalny „Sałaśniok” z Czarnego Dunajca. Józef Zatłoka przygotował z grupą dzieci widowisko pt. Gazdowski zocynek, obrazujące obyczaje związane z przygotowaniem małych „sietniocków” do prac i obowiązków gospodarskich. Świetnie skonstruowany scenariusz, naturalna, oparta na elementach zabaw dziecięcych gra aktorska, edukacyjne przesłanie i koloryt tego spektaklu sprawiły, że znów pojawiła się na Sejmiku oryginalna forma teatralna, później kontynuowana z powodzeniem przez Józefa Tokarczyka z Mordarki. „Białodunajcanie”, czyli Zespół Regionalny im. Zośki Gracy z Białego Dunajca również zaangażował do widowiska prezentującego obyczaje Wielkiego Tygodnia sporą grupę dzieci, ale przy okazji nie oszczędził również dziadków. Więc był to wzorowy teatr wielopokoleniowy, taki, jaki chcielibyśmy w ruchu teatralnym polskiej wsi najczęściej oglądać. Trzecim zespołem, który z Mszany Dolnej awansował do Tarnogrodu był Teatr Ludowy z Łęk Dolnych (województwo tarnowskie), który adaptował dla potrzeb sceny opowiadanie Bogdana Madeja pt. Powrót po latach. Była to znakomicie zagrana komedia i dobra satyra na polski syndrom amerykańskiego raju. Wydawało się, że ta grupa będzie się rozwijać i uchowa się w teatralnej rodzinie. Niestety, już nigdy więcej Łęki Dolne na Sejmik nie wróciły.

W 1989 roku mieliśmy przerwę w sejmikowaniu teatralnym. W Tarnogrodzie odbył się wówczas ogólnopolski festiwal teatrów amatorskich w różnych kategoriach. Sądecczyznę reprezentował Zespół Góralski „Turnie” ze Starego Bystrego w gatunku teatrów obrzędowych. Reprezentował godnie, ale długo potem o nim nie słyszano. Natomiast w rok później zespoły amatorskie z sześciu województw, a było ich osiem, spotkały się ponownie w Mszanie Dolnej. Bliskim sensacji wydarzeniem było pojawienie się na sejmikowej scenie dwóch różnych teatrów z jednej niewielkiej wsi Bobowa na Pogórzu Wielicko-Ciężkowickim. Zespół Obrzędu Ludowego pod przewodnictwem Bogdana Kroka pokazał obyczaj Skubania pierza, zaś Amatorski Zespół Teatralny wyreżyserowane przez Barbarę Kowalską przedstawienie pt. Zagłoba swatem Henryka Sienkiewicza. Fenomen bobowski wziął się stąd, że grupa Bogdana Kroka powstała przy „Koronce”, zakładzie produkującym wspaniałe koronkowe cacka w technice klockowej, natomiast teatr pani Kowalskiej miał głębiej w czasie osadzoną tradycję. Tworzyła go inteligencja Bobowej, skupiona wokół Towarzystwa Miłośników Ziemi Bobowskiej. Jeśli użyć porównania i powiedzieć, że istnieją w Małopolsce regiony, gminy, nawet małe wsie, w których na zasadzie nieustannie pracującej kuźni rodzą się widowiska teatralne czy programy pieśni i tańca, to Bobowa na pewno do takich kuźni się zalicza. Tam po prostu teatr żyje od dziesiątków lat i znakomicie rozkwita. Ponadto w 1990 roku do Tarnogrodu pojechali „Łopuśnianie” z Łopusznej, gniazda Tetmajerów i księdza Tischnera, którzy przygotowali obrzędy weselne z Podhala Niżnego, czyli Górali Gorczańskich. Jasiek sie zyni - było to widowisko barwne, radosne, bogate w muzykę i taniec, ale tego sukcesu już nigdy potem gazdowie i gaździny z Łopusznej nie powtórzyli. Natomiast na pewno do znakomitych i wiernych teatralnemu sejmikowaniu zespołów należą „Wilczkowianki” z Wilczkowic w województwie katowickim. W Mszanie pokazały wierne realiom rodzinnej wsi, czyste etnograficznie i znakomicie zagrane Kiszenie kapusty, przygotowane od strony scenariusza i reżyserii przez Józefę Zając. Trudno się dziwić, że do Tarnogrodu „Wilczkowianki” jeździły wielokrotnie.

Rok 1990 potwierdził, że porównanie z kuźnią nie odbiega od rzeczywistości. W tym roku można mówić o ukształtowaniu się czołówki teatrów amatorskich na Sądecczyźnie pracujących systematycznie, przygotowujących przynajmniej jedno duże widowisko w roku, a przy tym - podnoszących swój poziom artystyczny. Na pewno wówczas można do tych kuźni zaliczyć Bobową, Bukowinę Tatrzańską, Skomielną Białą, Mordarkę, Laskową.

W rok później z Nowego Sącza do Tarnogrodu pojechały „Młode Laskłowioki” z Laskowej, które pod kierunkiem Wandy Majerskiej przygotowały oparte na regionalnych zabawach dziecięcych widowisko pt. Rząjcyno. W tym roku swoistym objawieniem sejmiku był Amatorski Zespół Regionalny „Spod Kicek” z Mordarki, ponoć pierwszy prywatny teatr amatorski, finansowany i założony przez braci Tokarczyków - Józefa i Wojciecha. Wojciech do dziś jest znakomitym aktorem w zespole, ale Józef - jego mózgiem, reżyserem, scenarzystą, nieocenionym szperaczem po starych dokumentach i w ludzkiej pamięci, zbierającym okruchy ludowego obyczaju i obrzędu Lachów Limanowskich i składającym je w misterną, imponującą sceniczną całość. „Spod Kicek” debiutował w Tarnogrodzie widowiskiem pt. Andrzejowy wieczór. Natomiast obyczaje Chrzcin pokazali „Kliszczacy” z Tokarni (województwo krakowskie), którzy podzielili los sejmikowych efemeryd.

W 1992 roku ponownie zachwycały swą naturalnością i ujmującą swobodą gry aktorskiej „Wilczkowianki” z Wilczkowic, prezentując ciepłe, bardzo polskie widowisko pt. Pieczenie chleba. W dobrym stylu przypomniała się również Skomielna Biała, ale już, niestety, bez Franciszka Macioła, który zasilił szeregi teatralników niebieskich. Piekielnicę Juliana Reimschussela wyreżyserował Andrzej Bala. Silną grupę wzmocnił Amatorski Zespół Regionalny „Spod Kicek” z przedstawieniem Na podłoz, w reżyserii Józefa Tokarczyka. Już wtedy było wiadomo, że zespół z Mordarki określa poziom widowisk obrzędowych, staje się wzorcem, do którego należy równać, według tego wzorca składać scenariusze i budować spektakle, w których obok ogromnego materiału etnograficznego poczesne miejsce zajmowały przesłania edukacyjne.

W 1993 roku IX Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych powędrował do Bobowej, gdzie w budynku „Koronki” nie było wprawdzie najlepszych warunków technicznych, ale owe braki rekompensowała atmosfera i gościnność gospodarzy. Komisja Artystyczna pod przewodnictwem Jacka Szczęka podkreślała wysoki poziom wszystkich siedmiu przedstawień walczących o paszport do Tarnogrodu, ale zgodnie z regulaminem centralnego przeglądu ów paszport wystawiła trzem widowiskom. Już nie prawem serii, ale wręcz tradycji znakomicie zaprezentował się Zespół Regionalny „Spod Kicek” z przed-stawieniem obyczajowym pt. Schodzka. Okazało się, że grupa z Mordarki może w każdej chwili przeobrazić się z teatru w typowy zespół pieśni i tańca. I na odwrót. W Schodzce poza scenami obyczajowymi było wiele tańca, muzyki, żywiołowości, znakomitego aktorstwa. Sądecczyznę reprezentował również Zespół Obrzędu Ludowego z Bobowej, który pod kierownictwem Bogdana Kroka przygotował przed-stawienie obrzędowe Urodziny. I wreszcie trzeci paszport przypadł w udziale teatrowi „Fieter” z województwa opolskiego, z Ozimka, za spektakl pt. Krzyżaki według powieści Henryka Sienkiewicza. Reprezentacja opolskiego wyglądała trochę na wypadek przy pracy, bowiem na Sejmiku po raz pierwszy pojawił się teatr z tego regionu. Ale później jeszcze podobne wypadki się zdarzały, więc nie był to wyjątek potwierdzający jakąkolwiek regułę. Niemniej w protokole Komisji Artystycznej czytamy: Komisja Artystyczna jeszcze raz pragnie podkreślić wysoki poziom artystyczny przedstawionych widowisk, a jednocześnie wyrazić zaniepokojenie nieobecnością na Sejmiku zespołów teatralnych z innych województw Polski poludniowo-wschodniej. Idea teatru w kulturze wsi jest tak żywotna, piękna i przez wieś znakomicie materializowana, że byłoby ogromną szkodą dla polskiej kultury, gdyby w niektórych regionach zaczęła zanikać.

W maju 1994 roku do Bobowej przyjechało dziesięć zespołów z województw: bielskiego, częstochowskiego, katowickiego, krośnieńskiego i nowosądeckiego. Jakby na sugestię Rady Artystycznej z poprzedniego roku nastąpiło ożywienie teatralne w innych regionach. Wytypowano reprezentację znakomitą. I to właściwie po raz pierwszy z przewagą teatrów dramatycznych. Zespół Obrzędu Ludowego z Bobowej przygotował koncertowo zagraną komedię Latki pt. Tato, tato, sprawa się rypła. Wyreżyserował całość Bogdan Krok, zagrał rolę Ojca, a w widowisku wystąpiła jedna z najbardziej znanych na południu rodzin aktorskich - wielopokoleniowa rodzina Królów. Bobowski śmiech, ale w zupełnie innym stylu kontynuował kabaret „Truteń” ze Skawy (też województwo nowosądeckie) ze spektaklem U Ignaca. Teksty kabaretowi napisała znakomita poetka z Raby Wyżnej Wanda Czubernat, a podawali je w czystej gwarze, z czystym poczuciem czystego góralskiego humoru trzej panowie - Mateusz Papież i dwaj bracia Sularzowie. Warto zapamiętać te nazwiska i ten kabaret, bowiem będzie o nim głośno jeszcze przez długie lata, po rok 2004 włącznie. Z widowiskiem obrzędowym do Tarnogrodu pojechały znakomite „Wilczkowianki” z widowiskiem pt. Żniwne, jak to u nos downiej bywało. Trzeba przyznać, że aktorzy z Wilczkowic wypracowali pewien styl teatralnej prezentacji obyczajów i obrzędów, pole-gający na kameralności i naturalności.

XI Międzywojewódzki Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych sprawił największe kłopoty Komisji Artystycznej. Do rywalizacji stanęło siedem zespołów z pięciu województw. Pokazały widowiska bardzo dobre, jak np. „Przecieszynianki” z Przecieszyna (woj. katowickie), „Lubatowianie” z Lubatowej (woj. krośnieńskie) czy proponujący zupełnie nowe formy Teatr Ruchu z Hecznarowic (woj. bielskie). Sądecczyzna przysłała do Bobowej trzy zespoły i Komisja Artystyczna została postawiona pod murem. Nie było wyjścia. Wszystkie trzy znakomite, najlepsze. I one pojechały do Tarnogrodu. Rewelacyjne przedstawienie pt. Gwołtu co się nie robi, czyli przekład znanej komedii Fredry na gwarę Podhala, dokonany przez Guta-Mostowego pokazał Amatorski Zespół Teatralny im. Józefa Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej. Niektórzy jurorzy pamiętali pyszny podobny przekład Gut-Stapińskiej Lekarza mimo woli Moliera. I ta próba poszukiwań repertuarowych okazała się w przypadku bukowian strzałem w dziesiątkę. Stworzyli spektakl koncertowo zagrany przez aktorów amatorów, a przy tym iskrzący się fredrowskim humorem i komizmem sytuacyjnym. Spektakl czyściutki teatralnie, w dobrym stylu teatru ludowego. Ów bukowiański humor rozwinęli na góralskiej gębie gwary chłopcy ze Skawy, czyli kabaret „Truteń”, którzy wsparci tekstowo przez Wandę Czubernat zrobili dynamiczne, szalenie aktualne i sza-lenie śmieszne przedstawienie pt. Trzej bratowie, czyli rzecz o rżnięciu. Trzecim bokiem trójkąta nie mógł być w tym roku nikt inny, jak zespół Józefa Tokarczyka, czyli „Spod Kicek” z Mordarki. Rekruci byli widowiskiem niezwykłym poprzez etnograficznie i obyczajowo idealnie odtworzony pobór do austriackiego wojska na lachowskiej wsi, na przełomie XIX i XX w.

W Bobowej coś się podziało. „Koronka” upadła, jej budynek stał się przedmiotem sporu samorządowców i popadł w ruinę. Gościnę Sejmikowi zaproponowała Bukowina Tatrzańska. I tak XII Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych zatrzymał się aż po dzień dzisiejszy w pięknym Domu Ludowym, w Bukowiańskim Centrum Kultury, gdzie od lat gazduje Zygmunt Kuchta. Po nominację do Tarnogrodu przy-jechało pod Tatry osiem zespołów z pięciu województw. Znów błysnęła Bobowa. W protokole Komisji Artystycznej czytamy: Wydarzeniem artystycznym Sejmiku był niewątpliwie spektakl pt. “Zachciało się wam Kalwaryi” w wykonaniu Zespołu Obrzędu Ludowego z Bobowej. Tekst dramatyczny w tym przypadku ma podobne do „Swatów” źródło, ale groteska i absurd tej opowieści są znakomitą karykaturą przywar i wad chłopskiego charakteru. Byłaby to jednak tylko literacka anegdota, gdyby nie wręcz perfekcyjne wykonanie aktorskie. “Zachciało się wam Kalwaryi” to przedstawienie wzorcowe dla konwencji teatru amatorskiego. Nie ma w nim praktycznie błędów formalnych; świetnie zarysowane postacie i wygrane sceny, szybki rytm, bogactwo komizmu - to tylko niektóre cechy decydujące o urodzie i atrakcyjności tego spektaklu. Warto dodać, że tekst napisał specjalnie dla Bobowej autor sztuki Tato, tato, sprawa się rypła. Z Ziemi Pszczyńskiej (częstochowskie) przyjechał do Bukowiny Zespół Folklorystyczny „Bojszowianie” z Bojszowych i zaprezentował pełne uroku, miłości do folkloru małej ojczyzny i świetnego aktorstwa widowisko pt. Narodziny chleba. Zespół przedstawił ten typowo polski kult chleba, poczynając od siewu, a na pierwszym bochnie z pieca wyjętym kończąc. Trzecim zespołem rekomendowanym na Sejmik centralny byli „Kasinianie-Zagórzanie” z Kasiny Wielkiej, którzy przygotowali iskrzący się od humoru, wartki w rytmie, oprawiony w przyśpiewki i taniec obrazek obyczajowy pt. W karczmie. Bukowiańskiej publiczności, która tłumnie oglądała sejmikowe widowiska, ponadto bardzo przypadły do gustu „Wilczkowianki” ze Zwózką zboża z pola i pięknie pokazane Wyzwoliny kosiarza przez Teatr Ludowy z Dąbrowy Zielonej.

W 1997 roku na XIII Sejmiku w Bukowinie Tatrzańskiej pojawił się nowy znakomity teatr dramatyczny, a mianowicie Zespół Regionalny „Śwarni” z Nowego Targu, któremu po dziś dzień harnasiuje Marcin Kudasik. Nowotarżanie zrobili znakomity spektakl pt. Pudrasowego Kuby zmartwychwstanie albo jak się diabeł jak wesz na grzebieniu postawił wg opowiadania K. Przerwy-Tetmajera. Warto zapamiętać ten zespół, bowiem wprowadził on na sejmikową scenę i do tradycyjnego teatru amatorskiego nową konwencję, a mianowicie wręcz perfekcyjnie opanował trudną zasadę grania teatru w teatrze, po-szerzył spektrum iluzyjności scenicznej. A równocześnie zachował wszystkie elementy teatru ludowego - gwarowy tekst, obyczaj, strój, nutę i taniec Skalnego Podhala. No, a aktorstwo po prostu znakomite! Wydawało się, że Teatr im. Pitoraka z Bukowiny ma godnego przeciwnika. W sumie jednak trudno byłoby porównywać obie konwencje - w przypadku 'Śwarnych” wyraźnie dominuje groteska, zrywanie teatralnej iluzji, zabawa na oczach i z udziałem publiczności. Bukowianie robią teatr realistyczny, budują pełną iluzję teatralną, grają siebie - znane góralskie typy i charaktery. Stąd znaleźli się oni również w reprezentacji na Tarnogród ze spektaklem pt. Góralsko zemsta, czyli adaptacją Zemsty hrabiego Aleksandra Fredry na gwarę i realia Podhala, dokonaną przez stryka Guta-Mostowego. Dwa widowiska dramatyczne uzupełniała Gromniczna - spektakl przygotowany przez Zespół Ludowy z Dąbrowy Zielonej, który już rok wcześniej pokazał swoje ogromne możliwości artystyczne. Był to spektakl oryginalny, podejmujący temat wręcz egzotyczny, rzadko realizowany przez teatry obrzędowe. Prezentował dawne techniki wytwarzania świec woskowych w domu pszczelarza na tle wiernych tradycji realiów obyczajowych. A publiczność ponadto gorąco oklaskiwała Drabów w wykonaniu „Jakubkowian” z Bilska (nowosądeckie) i młodzież z teatru „Gama” z Chybia (bielskie), która okazała się w prezentacji Prób B. Schaeffera grupą wręcz awangardową.

W XIV Sejmiku na bukowiańskiej scenie swoje przedstawienia zagrało jedenaście zespołów z województw: nowosądeckiego, bielskiego, katowickiego, sieradzkiego, opolskiego, częstochowskiego i krakowskiego. I tym razem Sądecczyznę najpiękniej reprezentowali „Pisarzowianie” z Pisarzowej z Przenosinami panny młodej na gazdówkę męża, Teatr Ludowy z Bobowej ze spektaklem Listy z Ameryki (adaptacja prozy Madeja), bukowianie czyli AZT im. J. Piotoraka, nawiązujący do tradycji Teatru im. H. Modrzejewskiej z Zakopanego, prezentując Lykorza mimo woli - dawną adaptację gwarową - Lekarza mimo woli Moliera. Znów wydarzeniem teatralnym był Zespół Regionalny „Śwarni” z Nowego Targu, który przygotował Johyma umiyranie - spektakl będący już znakiem rozpoznawczym tego teatru, utrzymany w konwencji groteski, w formie  teatru w teatrze. Aktorzy z Nowego Targu zagrali na poziomie profesjonalnym. Interesujące widowiska spoza województwa nowosądeckiego przywieziono pod Tatry z Piotrówki i z Dąbrowy Zielonej. Ten drugi zespół dał się już poznać od najlepszej strony. I w Bukowinie tym razem przedstawił Drogę do Bet-lejem. Ten sam biblijny temat podjęły dzieci z Dziecięcego Zespołu Teatralnego „Faska” z Piotrówki (opolskie) w Wielkiej Nowinie, natomiast teatr dorosłych pod tym samym szyldem - zaprezentował interesujące, eksperymentalne przedstawienie pt. Kłamczucha.

XV Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych był historyczny. Po raz pierwszy obejmował Polskę południowo-wschodnią w nowej strukturze administracyjnej. Komisji było dane oceniać osiem przedstawień z województw małopolskiego, śląskiego i podkarpackiego, ale na pewno swoje zadanie spełniała z satysfakcją, skoro w protokole czytamy: Wprawdzie oglądaliśmy tylko osiem utworów scenicznych, ale z całą mocą Komisja pragnie podkreślić, że wszystkie przed-stawienia były na najwyższym poziomie artystycznym. Zagrane nienagannie aktorsko, bogate w materiał kulturowy i etnograficzny, urozmaicone pod względem form wypowiedzi teatralnej (od monologu po taniec), wierne gwarze i kulturze małych ojczyzn. Rzeczywiście stawka przedstawień na tym Sejmiku była wyborowa. Komisja miała poważny kłopot, ale zważywszy, że na innych sejmikach międzywojewódzkich było nieco mizernie, więc rekomendowała aż pięć świetnych widowisk.

Znowu klasę pokazał Zespół Regionalny „Spod Kicek” z Mordarki, prezentując wręcz podręcznikowo zrealizowane Wyzwoliny na kowo-la. Oryginalnemu tematowi scenarzysta przydał logiczną i zróżnicowaną w nastrojach oraz wątkach budowę dramaturgiczną. Autentyczne stare narzędzia i rekwizyty przeniosły widza w czasy, gdy kowalstwo należało do nobilitowanych zawodów. Jedne sceny nasycono humorem, inne wzruszającymi dialogami. Całość świetnie zagrana, wzbogacona muzyką i tańcem, z zachowaniem etnograficznej prawdy - mieliśmy do czynienia z wzorcowym widowiskiem obrzędowym, delikatnie edukacyjnym. Obyczaje i obrzędy Chrzcin pokazał na bukowiańskiej scenie Zespół Folklorystyczny „Ściernianeczki” ze Ściernia (woj. śląskie), debiutant pod Tatrami. Chrzciny były widowiskiem czystym teatralnie, łączącym elementy dostojności z rubasznym, ludowym (ale nie przekraczającym granicy dobrego smaku) humorem. W konwencji realistycznej ukazano wierzenia i obyczaje związane z nadaniem na wsi imienia małemu dziecku przy wykorzystaniu lokalnego materiału etnograficznego. Trzecim widowiskiem obrzędowym nominowanym na Sejmik centralny był Przednówek w wykonaniu Zespołu Obrzędowo-Teatralnego „Lasowiaczki” z Baranowa Sandomierskiego. Ten temat jeszcze się przez sceny sejmikowe nie przewinął, bowiem kojarzy się nie ze świętowaniem, zabawą, kalendarzem uroczystości, ale z biedą wczesnej wiosny. Aktorzy z Baranowa zrobili widowisko dynamiczne, bardzo dobrze zagrane, realistyczne, nastrojowe, z typową dla swego regionu materią kulturową.

Dwa teatry dramatyczne wyprawiane z XV Sejmiku do Tarnogrodu pochodziły z Podhala. Pierwszy już powszechnie znany ze znakomitego warsztatu i pomysłowego repertuaru Amatorski Zespół Teatralny im. J. Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej zaskoczył widownię klasyką, a mianowicie zagrał Skąpca Moliera w gwarowej adaptacji stryka Guta-Mostowego. Tutaj wszelkie recenzje okazały się zbędne. W konwencji realistycznego teatru komediowego bukowianie stworzyli widowisko iskrzące się humorem, dynamiczne, idealnie osadzone w realiach i charakterach chłopów z podhalańskiej wsi. Ostatecznie zwyciężył Molier, ale udowodnili to aktorzy z Bukowiny, że prawdziwa sztuka nie zna granic, upływu czasu i człowiek pod każdą szerokością geograficzną ma te same wady i problemy. Natomiast teatralnym wydarzeniem XV Sejmiku był Zespół Teatralny z Szaflar „Prowda”, który swoją nazwę wziął od adaptowanego na scenę opowiadania (pod tym samym tytułem) Augustyna Suskiego. Młodzi ludzie zrobili przedstawienie zapowiadające nowy kierunek poszukiwań w teatrze amatorskim. Odeszli od tradycyjnej fabuły i osobowych konfliktów, tworząc widowisko poetyckie, symboliczne, podejmujące ważne problemy moralne (ocena zachowań górali w czasie okupacji). Posłużyli się przy tym lokalnymi realiami, piękną gwarą Podhala, dając dowody dojrzałego i odkrywczego w teatrze amatorskim wsi teatralnego myślenia.

Był rok 2000. Ostatni rok XX wieku. Jeśli dotąd wszystkie sejmiki organizował Wojewódzki Ośrodek Kultury w Nowym Sączu, tak teraz mieliśmy moment historyczny - organizacją zajęło się Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ, pierwsze centrum kultury amatorskiej i ludowej w Małopolsce (daleko przed Krakowem). Akcent teatralny końca wieku też był imponujący. Do rywalizacji o miejsce w Tarnogrodzie stanęło dziewięć przedstawień z województw: małopolskiego, opolskiego, śląskiego i podkarpackiego. Ostatecznie Komisja Artystyczna wytypowała dwa przedstawienia dramatyczne i jedno widowisko obrzędowe. Trudno byłoby nie zgadnąć, kto w tej ostatniej kategorii najjaśniej błyszczał w Bukowinie. Oczywiście Zespół Regionalny „Spod Kicek”, który sięgnął do obyczajów i obrzędów związanych z Zielonymi Świątkami w regionie Lachów Limanowskich. Było to widowisko scenariuszowo i inscenizacyjnie dopracowane, a 35-osobowy zespół aktorów, taneczników, śpiewaków i muzyków stworzył widowisko barwne, bogate w sceny rodzajowe, z naturalnie podanymi przesłaniami edukacyjnymi. Wśród laureatów w kategorii teatru dramatycznego nie zabrakło również mocarzy, do jakich trudno nie zaliczyć Amatorskiego Zespołu Teatralnego im. J. Piotoraka z Bukowiny Tatrzańskiej. Tym razem bukowianie skorzystali z twórczości swojego patrona i zagrali koncertowo Zielone obycaje. Nikt tak jak Pitorak nie znał realiów góralszczyzny i charakterów swoich ziomków. Nikt tak, jak aktorzy z Domu Ludowego w Bukowinie nie potrafi oddać na scenie zapisanej przez Pitoraka prawdy. Więc powstało widowisko utrzymane w konwencji realistycznego teatru komediowego ze znakomicie zarysowanymi postaciami, bogate w realia kultury Podtatrza, żywe, rozśpiewane, wartkie. Zupełnie inna konwencja to Zespół Teatralny „Faska” z Wierchlesia (woj. opolskie), który sięgnął po klasykę - Szkołę żon Moliera. I zrobił przedstawienie z młodzieńczym wdziękiem oraz naturalnością, realistyczne, utrzymane w stylu, kostiumie i realiach epoki. Po prostu - po bożemu, bez dziwactw, opierając się na świetnej grze młodych aktorów i czystej logicznej inscenizacji.

XVI Sejmik był mocno obsadzony, co przysporzyło kłopotu Komisji Artystycznej, która w swym werdykcie sugerowała organizatorom Sejmiku centralnego, aby zaprosić na wielki finał trzy inne znakomite przedstawienia - Kolędę w Gdowie, wyśpiewaną i zagrana przez Zespół Regionalny ”Gdowianie” (którzy ongiś zachwycili nas widowiskiem dożynkowym u pana dziedzica), Babski comber przysposobiony na scenę przez Zespół Obrzędowy „Przecieszynianki” z Przecieszyna (woj. śląskie) i komedię Guta-Mostowego pt. Kuba młynarcyn w wykonaniu Amatorskiego Kółka Teatralnego „Prowda” z Szaflar.

Na XVII Sejmiku Wiejskich Zespołów Teatralnych dominowały teatry obrzędowe. Przedstawień było mało, zaledwie pięć z trzech województw (małopolskie, podkarpackie i śląskie), a przy okazji zabrakło liderów. Rzecz jasna poza Zespołem Regionalnym „Spod Kicek”, który zajął się odtworzeniem arcyciekawych obyczajów związanych ze świętem Matki Boskiej Zielnej. Na Zielno znów okazało się przed-stawieniem dostojnym, a równocześnie obfitującym w rodzajowe sceny humorystyczne. Jego walorem była wielowątkowość determinująca wielość miejsc akcji - od łąki, na której dzieci zbierają zioła, poprzez procesję i odpust, po zabawę w karczmie. Od patosu do lirycznego nastroju, od dialogu do siarczystego tańca, od refleksji do żartu - na takich opozycjach zbudowane przedstawienie, wierne kul-turze regionu, musiało zachwycić. Natomiast nowym wydarzeniem Sejmiku były Śpiskie prucki w wykonaniu Zespołu Regionalnego „Frydmanianie” z Frydmana. Aktorzy ze Spisza zaprezentowali dość częsty w teatrach obrzędowych temat - obyczaje przy darciu pierza. Spektakl miał wyraźne dwie części. W pierwszej zawarto wiedzę etnograficzną, sceny obyczajowe i komediowe, druga tradycyjnie była zakończeniem pracy, a więc prezentacją tańców i pieśni spiskich. Bardzo dobry scenariusz, interesująco opisana codzienność spiskiej wsi, bogactwo elementów folkloru, dobra gra aktorska uczyniły z widowiska „Frydmanian” wydarzenie artystyczne, którego nie sposób zapomnieć. Zwłaszcza, że zespół na Sejmiku debiutował i od razu sięgnął po najwyższe laury.

Zespół Obrzędowy „Lasowiaczki” z Baranowa Sandomierskiego (woj. podkarpackie) zainscenizował Gusła lasowiackie - widowisko oryginalne przez swoją strukturę dramaturgiczną. Twórcy przedstawienia stworzyli coś w rodzaju zbioru różnych opowiadań o różnych gusłach, wierzeniach, zabobonach, łącząc całość zgrabną narracją. Odeszli od jednego tematu, jednego wydarzenia, kompilując z boga-tego materiału etnograficznego spektakl żywy, bogaty w materię kulturową, operujący humorem i komizmem sytuacyjnym. Ponadto na sejmikowej scenie wystąpił jeszcze dobrze nam znany Zespół Teatralny „Dąbrowianie” z Dąbrowy Zielonej (woj. śląskie) Zespół Regionalny „Pisarzowianie” z Pisarzowej. W sumie na XVII Sejmiku było ubogo, zabrakło przede wszystkim liderów, Być może z powodu niepewności, co przyniesie nowy wiek.

W 2002 roku było zdecydowanie lepiej. Dopisali liderzy i mocarze wiejskiego teatru. Komisja Artystyczna obejrzała siedem przedstawień i zaraz na wstępie werdyktu wyraziła radość i podziw dla zespołów, które wykonały ogrom czystej formalnie, perfekcyjnej artystycznie i mądrej merytorycznie roboty. Rzeczywiście każde z przed-stawień było oryginalne, inne i teatralnie dopracowane. W gronie laureatów znów się znaleźli ci, którzy w sejmikach sukcesy już odnosili. A więc przede wszystkim AZT im. J. Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej, który i tym razem szczęśliwie sięgnął po klasykę. Otóż stryk Gut-Mostowy przełożył na realia i gwarę Podhala komedię Fredry Damy i huzary, umieszczając jej akcję w górskim szałasie, gdzie schronili się, uciekając przed poborem do armii Franciszka Józefa, gazdowie. Baby i dezerterzy poza tym nie odstępowały od oryginału. Te same amory, konflikty, intrygi, tyle tylko, że w stylu góralskiego śpasowania, jak zwykle w realistycznej konwencji i w znakomitym wykonaniu. (Była ponoć propozycja, aby widowisko zagrać symultanicznie na scenie teatru Starego w Krakowie, gdzie wystawiano tę komedię, ale aktorzy profesjonalni wystraszyli się konkurencji. To bardzo prawdopodobne.) Zespół Regionalny „Śwarni” z Nowego Targu błysnął inscenizacją przedstawienia pt. Jako to Wojtek do baby poseł i jako se jom pote odmieniył”. Nowotarżanie dowiedli, że już dopracowali się własnego, rozpoznawalnego stylu. W groteskowej konwencji zbudowali historię młodego górala w ten sposób, że zgromadzona w karczmie młodzież opowiada o perypetiach miłosnych Wojtka, aranżując na oczach widza poszczególne sceny. A więc teatr w teatrze, a do tego wartka akcja, inteligentne poczucie humoru, świetna gra aktorów, bogactwo elementów teatralnych i regionalnych - czyli w sumie nowatorskie i ludyczne przedstawienie.

W sumie wynik XVIII Sejmiku był remisowy, bo do Tarnogrodu obok dwóch teatrów dramatycznych nominowano dwa teatry obrzędowe - Zespół Regionalny „Gdowianie” z Gdowa, którzy znów przypomnieli, że są świetnym teatrem, oraz Zespół Ludowy „Dąbrowanie” z Dąbrowy Zielonej. „Gdowianie” ukazali w swym Mięsopuście tradycje zapustne w regionie krakowskim. Wykorzystali autentyczne teksty żakowskie, całość akcji osadzili w chłopskiej izbie i w karczmie. Natomiast „Dąbrowianie” (woj. śląskie) zaprosili widzów na Zimę w chałupie, w okresie adwentu. A ponieważ nie jest to okres szczególnie w obyczajowe czy obrzędowe zdarzenia bogaty, więc zespół skupił się przede wszystkim na odmalowaniu życia codziennego w dawnej Dąbrowie Zielonej. Powstało widowisko przede wszystkim świetnie zagrane, z tempem, dowcipne, bogate w formy teatralne - gawęda, dialog, pieśń, obrazki rodzajowe.

Jako zespół rezerwowy Komisja Artystyczna wytypowała Zespół Góralski „Watra” z Czarnego Dunajca z widowiskiem pt. Osod, ukazującym bardzo interesujące zwyczaje związane z jesiennym redykiem. Publiczności szalenie podobał się również ascetyczny i nasycony niepowtarzalnym nastrojem Ostatni różaniec „Borowianek” z Borowna (woj. śląskie) oraz Aby handel lepiej szedł Amatorskiego Zespołu Teatralnego z Wiercan (woj. podkarpackie).

Rok temu, na XIX Sejmiku Wiejskich Zespołów Teatralnych, zaistniało na bukowiańskiej scenie dziesięć przedstawień z czterech województw. Komisja stwierdziła: Przeważały jednak widowiska obrzędowe, co należy uznać za tendencję ogromnie pozytywną, bowiem nawiązującą do tradycji i obrzędowości polskiego ludu, pielęgnującą zanikające wartości kultury ludowej, a jednocześnie uwzględniającą warunki artystyczne i merytoryczne teatrów wiejskich. Natomiast zjawiskiem bardzo niepokojącym okazał się dysonans pomiędzy bardzo wysokim poziomem artystycznym prezentowanych widowisk, a możliwościami finansowymi organizatorów przeglądu w Tarnogrodzie. Z przyczyn obiektywnych na Sejmik centralny nominowano tylko dwa zespoły.

Wydarzeniem artystycznym XIX Sejmiku był Pochówek - widowisko przygotowane przez Teatr „Grusza” z Rzeszęczyc. W werdykcie czy-tamy: Widowisko zostało oparte o moment przygotowywania wieńców i ozdób trumiennych przez grupę kobiet. Świetne, naturalne aktorstwo idzie w parze z autentyzmem i wiernością prawdzie etnograficznej. Ascetycznymi, oszczędnymi środkami teatralnymi Teatr „Grusza” stworzył widowisko wzruszające, czyste formalnie, świetnie skomponowane w malarskie sceny. Może ono służyć za wzór dla teatrów podejmujących inscenizacje obrzędów ludowych. Okazuje się, że najważniejsza w tego rodzaju przedstawieniach jest prawda, naturalność, a także zaufanie do bogactwa i wartości moralnych, magicznych, artystycznych zachowanych w kulturze ludowej.

Piękny powrót na sejmikowe deski sceniczne zafundowała sobie Bobowa. Teatr „Koronka” przywiózł pod Tatry Zmówiny - znakomite przedstawienie, w którym wprawdzie przeważały sceny wokalno-taneczne nad dramatycznymi, ale całość przygotowano pod każdym względem perfekcyjnie. Dobry scenariusz, świetna gra aktorów, bogactwo folkloru Pogórza, żywiołowość i wierność kulturze regionu oraz kształt teatralny widowiska sprawiły, że Zmówin nie można było nie posłać dalej i wyżej. Gdyby organizatorzy zmienili zdanie i stan kasy, to w rezerwie Komisja umieściła Teatr Regionalny „Spod Kicek” z Powrotem rekrutów - przedstawieniem wzruszającym i pięknym, wypełnionym autentycznymi tekstami, rekwizytami, gwarą lachowską, muzyką.

A trudno nie wspomnieć o kilku innych świetnych przedstawieniach jak Święto Oczyszczenia (Matki Boskiej Gromnicznej, św. Błażeja i św. Agaty) „Przecieszynianek”, zespołu wielce dla teatru regionalnego zasłużonego; O Józi - komedii obyczajowej zagranej bardzo dobrze przez „Prowdę” z Szaflar; Babskim combrze - żywiołowym spektaklu „Kromołowian” z Kromołowa; Koleżankach - przedstawieniu Teatru Młodzieżowego z Wilamowic, poruszającym istotne prob-lemy współczesnej młodzieży. Krótko mówiąc - XIX Sejmik odsłonił pewien paradoks: oto mamy świetnie rozwijający się teatr na wsi, oryginalny, poszukujący - a jednocześnie nie istnieje żadna polityka państwa, która by to zjawisko zechciała zauważyć, pielęgnować i promować. Na szczęście - dłużej klasztora niż przeora!

Tak się najogólniej przedstawia historia międzywojewódzkich sejmików teatrów wiejskich w dawnym województwie nowosądeckim, a obecnie w Małopolsce. Z przyczyn obiektywnych i technicznych więcej uwagi poświęciłem przede wszystkim tym przedstawieniom, które dostały nominację do Tarnogrodu. Uważam, że teatr ludowy i regionalny wart jest kilku tomów opracowań i omówień, bowiem jest świadectwem nieustającej żywotności kultury polskiej wsi. Stąd szczególna wdzięczność i uznanie należy się Małopolskiemu Centrum Kultury SOKÓŁ w Nowym Sączu (wcześniej Wojewódzki Ośrodek Kultury) oraz Bukowiańskiemu Centrum Kultury w Bukowinie Tatrzańskiej (oraz poprzednim gospodarzom sejmików) za miłość i poświęcenie dla ratowania i rozwijania teatru regionalnego w na-szych małych ojczyznach. Bez tej dobrej woli i pracy organizacyjnej być może teatry jakieś by istniały, ale na pewno nie w tej liczbie i nie w takiej formie. I pies z kulawą nogą by o nich nie wiedział. Przeglądy wojewódzkie i sejmiki międzywojwódzkie są jedyną prestiżową i kulturotwórczą formą nobilitowania, promowania oraz wyznaczania kierunków rozwoju formalnego tych znakomitych zespołów.

Warto przypomnieć, że na sejmikach utrwaliły się pewne konwencje tradycyjnego teatru regionalnego, zarówno w wersji obrzędowej jak i dramatycznej. Myślę tu przede wszystkim o wzorach wypracowanych przez AZT im. J. Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej oraz o Zespole Regionalnym „Spod Kicek” z Mordarki. Ale na tychże sejmikach pojawiło się mnóstwo propozycji artystycznych, świadczących o rozwojowych tendencjach w tym rodzaju teatru. Tu trudno nie wspomnieć, co dla kabaretu wiejskiego zrobił kabaret „Truteń”, co dla poszukiwań formalnych uczynili „Śwarni” z Nowego Targu, co dla teatru dziecięcego obrzędowego zrobił „Sałaśniok” z Czarnego Dunajca czy „Młode Laskłowioki” z Laskowej. Nowatorskie formy inscenizacyjne proponowały również „Lasowiaczki” z Baranowa Sandomierskiego, Teatr Obrzędu Ludowego z Bobowej, „Przecieszynianki” z Przecie-szyna, „Prowda” z Szaflar, „Frydmanianie” z Frydmana, Teatr ze Skomielnej Białej, „Dąbrowianie” z Dąbrowy Zielonej, Teatr „Faska”, Teatr „Grusza”... Fakt, liczy się przede wszystkim dorobek i poziom artystyczny tych teatrów, ale trzeba pamiętać o tych ich widowiskach, które wnosiły i wnoszą do repertuaru oraz samych konwencji teatralnych nowatorskie rozwiązania inscenizacyjne, ciekawe propozycje repertuarowe oraz całe nieocenione bogactwo uratowanej wiedzy etnograficznej. Tego nijak się nie da ocenić, wycenić i ogarnąć. Dlatego najpiękniejsze i najszczersze podziękowania należą się ludziom tworzącym te zjawiska, a wśród nich są naprawdę tytani teatru, jak np. Franciszek Macioł, Bogdan Krok, Zygmunt Kuchta, Marcin Kudasik, Józefa Zając, Teresa Szlachetka, Antoni Kiełbus, Józef Zatłoka, Barbara Kowalska, Józef i Wojciech Tokarczykowie, Alina Szymczyk i dziesiątki innych. Podziękowania należą się również aktorom, muzykom, scenarzystom, scenografom, a są ich setki czy nawet tysiące. Przecież to już dwadzieścia lat sejmikowania!

Przy okazji trudno nie wspomnieć o członkach Komisji Artystycznej, która przez swój wielce przyjazny stosunek do teatrów regionalnych oraz promowanie najlepszych wzorów w pewnym sensie również wytycza kierunki rozwojowe gatunku. Najczęściej w jurorskich składach zasiadali: Jacek Szczęk, reżyser i inscenizator, Franciszek Palka, plastyk i scenograf, Henryk Cyganik, scenarzysta, dramaturg, teatrolog i poeta, Antoni Śledziewski - folklorysta, Krystyna Kwaśniewicz - etnograf oraz muzycy i entomuzykolodzy.

2004 rok w Bukowinie Tatrzańskiej. XX, jubileuszowy Międzywojewódzki Sejmik Teatrów Wiejskich. Wydarzenie historyczne, dla polskiej kultury znamienne, ważne i bezcenne. Myślę, że możemy ten moment uczcić godnym, radosnym, pełnym satysfakcji świętowaniem. Zasłużyliśmy na to. My o tym wiemy. To jest nasz powód do dumy.

 
Henryk Cyganik

Międzywojewódzki Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych 2022

Międzywojewódzki Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych od swojej XII edycji, a więc od 1996 roku, gości w Bukowiańskim Centrum Kultury „Dom Ludowy”.
Głównym organizatorem wydarzenia jest Małopolskie Centrum Kultury „SOKÓŁ” w Nowym Sączu oraz Towarzystwo Kultury Teatralnej w Warszawie.

Sejmik ma charakter przeglądu, a najlepsze zespoły teatralne nominowane są przez komisję artystyczną na Sejmik Teatrów Wsi Polskiej w Tarnogrodzie.

Głównym jego zadaniem jest popularyzacja dorobku artystycznego wiejskich zespołów teatralnych, ukazanie piękna tkwiącego w tradycyjnej kulturze ludowej, a także tworzenie tradycji stałych spotkań, integrujących zespoły i ich opiekunów.

Najbliższe wydarzenia z tego cyklu